Zabytki i legendy wiślickie
Dzieje Wiślicy
Wiślica (łac. Vislicia) jest miejscowością położoną w południowej części woj. świętokrzyskiego nad rzeka Nidą, należy do najstarszych miejscowości w Polsce, powstałych jeszcze przed powstaniem państwa polskiego. Jej dzieje sięgają IX w., gdy była centralnym ośrodkiem państwa Wiślan. Tutaj przecinały się ważne szlaki handlowe co spowodowało, że Wiślica stała się liczącym ośrodkiem gospodarczym, politycznym, a nawet kościelnym.
Najstarsze ślady osadnictwa pochodzą z II poł. IX wieku. Prawa miejskie otrzymała w drugiej poł. XIII w., potwierdzone później przez Wł. Łokietka w 1326r. Za panowania Kazimierza Wielkiego w XIV wieku nastąpiło przeplanowanie miasta, wzniesiono mury obronne o trzech bramach (Krakowskiej, Buskiej i Zamkowej), rozbudowano zamek, wystawiono nowy kościół kolegiacki. Miasto otrzymało też szereg korzystnych przywilejów gospodarczych, np. prawo do sprzedaży soli. Tu uchwalono w 1347 r. tzw. Statuty Wiślickie. Z piętnastowieczną Wiślicą związany jest Jan Długosz, kustosz miejscowej kolegiaty, fundator tzw. Domu Długosza i dzwonnicy, wtedy to przeżywała świetność szkoła wiślicka, z której prawdopodobnie pochodził Jan z Wiślicy, poeta, autor "Bellum Prutenum (wyd. w 1516 r w Krakowie) zawierającej opis bitwy grunwaldzkiej. W roku 1528 rozpoczęto budowę wodociągów miejskich, dzięki czemu powstały browary i gorzelnie. Najazd szwedzki i liczne plagi zrujnowały i wyludniły miasto, po upadku powstania styczniowego w 1869 roku Wiślica straciła prawa miejskie i do tej pory ich nie odzyskała. W latach 1958-65 prowadzone prace archeologiczne odsłoniły w płn.- zach. narożu Placu Solnego fundamenty romańskiego kościółka Św. Mikołaja z cmentarzyskiem i tzw. misą chrzcielną. Kościół ten istniał od drugiej połowy XI w. do końca XIII w., należy go uznać za jeden z najstarszych w Małopolsce. Misa chrzcielna ma kształt owalu uformowanego z gipsu i gliny, czas powstania i jej przeznaczenie są przedmiotem szerokiej dyskusji wśród badaczy. Przed II wojną światową mieszkało tu 2.242 mieszkańców, w tym 922 chrześcijan i 1.320 wyznania mojżeszowego. W czasie wojny istniało tu getto i obóz pracy przymusowej.
Teraźniejszość
Obecnie Wiślica liczy ok. 600 mieszkańców (2001 r.), życie toczy się tu powolnym rytmem z dala od zgiełku wielkiego świata, zapomniana przez wielu, przez wielu wspominana, usilnie dąży do przywrócenia minionej świetności.
Brak większych zakładów pracy, stał się przekleństwem, a jednocześnie błogosławieństwem dla Wiślicy, duże bezrobocie negatywnie wpływa na poziom życia mieszkańców, z drugiej strony bogata flora i fauna niezniszczona przez przemysł przyciągają turystów w ten urokliwy zakątek województwa świętokrzyskiego. Przepływająca nieopodal rzeka Nida to raj dla wędkarzy, złowić tu można m.in.: szczupaka, sandacza, suma, karpia, bolenia i wiele innych wspaniałych ryb. Dużą atrakcją dla wędkujących nad Nidą mogą być bobry, które zadomowiły się na tym odcinku rzeki, największe szanse na ich spotkanie są wieczorem lub wczesnym rankiem. Obecnie w Wiślicy prowadzi się wiele prac mających za zadanie poprawić wizerunek osady i ułatwić życie jej mieszkańcom. Do takich działań zaliczyć można wszelakie prace porządkowe, wywózkę śmieci z poszczególnych gospodarstw, oświetlenie obwodnicy oraz kolegiaty, która na tle nocnego nieba sprawia naprawdę oszałamiające wrażenie. W najbliższych latach powstanie oczyszczalnia ścieków, mająca obejmować swoim zasięgiem kilka okolicznych wiosek.
Kościół kolegiacki
Kolegiatę p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny zaczęto budować ok. połowy XIV w., a ukończono ok. 1382r. Swoją strzelistą sylwetką kolegiata góruje nad zabudową Wiślicy. Wzniesiono ja na miejscu pierwotnej świątyni romańskiej. Według legendy zawdzięcza swoje powstanie królowi Łokietkowi, który ukrywał się w Wiślicy i za opiekę N.P.M. miał ufundować nową świątynie. Jednak za faktycznego fundatora uważa się Kazimierza Wielkiego.
Nad południowym wejściem do świątyni umieszczona jest płaskorzeźba, przedstawiająca Kazimierza Wielkiego z modelem kolegiaty, klęczącego przed Madonną z Dzieciątkiem, za królem stoi biskup krakowski Bodzanta, w dolnej części znajduje się inskrypcja minuskułowa. Na ścianach prezbiterium widoczne są polichromia rusko-bizantyjskie pochodzące z końca XIV w. przedstawiające sceny z życia Marii , Chrystusa i świętych. W ołtarzu głównym umieszczona jest wczesno gotycka (ok.1300 r.) kamienna rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem tzw. Łokietkowej . W lipcu 1966 r. koronował tę rzeźbę prymas Wyszyński przy współudziale krakowskiego biskupa Karola Wojtyły.
W latach 1958-63 prowadzono badania archeologiczne w świątyni, odkryto relikty dwóch budowli romańskich, oraz kryptę ze słynną posadzką gipsową tzw. płytą wiślicką . Przedstawione są tam postaci ludzkie w pozycji modlitewnej, oraz bogata ornamentyka roślinna i fantastyczna.
Widnieje tam też werset wykuty antykwą :
HI CONCULCARI QUERUNT UT IN ASTRA LEVARI POSSINT ET PARITER...
(reszta tekstu nie zachowała się). Tekst tłumaczy się: "Ci chcą być podeptani aby mogli być wzniesieni do gwiazd..." Czas powstania posadzki datuje się na ok. 1170 r. , prawdopodobnie przedstawia ona postać Henryka Sandomierskiego wraz z rodziną. W okresie I wojny światowej kolegiata stała się celem bombardowań austryjackich wojsk, poważnemu uszkodzeniu uległ dach i sufit i polichromie, nadwątlona została dzwonnica i Dom Długosza. Po I wojnie św. odbudową kościelnego kompleksu kierował Adolf Szyszko-Bohusz, którego projekt odbudowy nie polegał na rekonstrukcji zniszczonych budowli, lecz na częściowej przebudowie, co jednak nie zyskało aprobaty wśród późniejszych badaczy, znikły Np. część frontowa kolegiaty i piękne iglice na dachu dzwonnicy wraz z zegarami, które uległy zniszczeniu podczas pożaru.
Dom Długosza
Dom Długosza będący obecnie plebanią , jest piętrową ceglaną budowlą położoną w pobliżu kolegiaty, wybudowany został w 1460 r. przez Jana Długosza dla wikariuszy i kanoników kolegiaty. Pod całym budynkiem znajdują się sklepione piwnice, sale posiadają stropy z belek modrzewiowych.
Na ścianie szczytowej znajduje się herb Długosza - Wieniawa. Całość przedstawia się bardzo pięknie, jest też jednym z niewielu budynków świeckich epoki gotyckiej.
Kamienica Różańcowa
Kamienica Bractwa Różańcowego znajduje się w narożniku Rynku i ul. Jasnej. W 1677r. zapisał ją Bractwu Różańca Świętego ks. Jan Rudnicki - kanonik i promotor różańcowy. Kamienica posiada sień przejazdową i obszerną piwnicę. Jest to najstarszy świecki budynek mieszkalny w Wiślicy.
Grodzisko
Gród wiślicki położony jest pośród łąk na wyniosłości gipsowej oblanej Nidą i jej starorzeczem, mającej kiedyś naturalne walory obronne. Zarysem przypomina owalny trójkąt. Badanie archeologiczne wykazały ze najwcześniej, bo na przełomie IX i X w. istniała tu osada przekształcona później w gród. Pierwszy gród padł ofiara pożaru w XI w., budowę nowego rozpoczęto najprawdopodobniej na przełomie XII i XIII w. Był on otoczony potężnym murem obronnym o długości 440m, wewnątrz znajdowało się 37 domów, zbiornik na wodę (cysterna) i studnia wykuta w skale. Gród został zniszczony około roku 1241 przez Tatarów i już nigdy nie został odbudowany. W zachodniej części grodziska znajduje się interesująca skała gipsowa o oryginalnym kształcie kopuły, powstała ona poprzez absorpcje przez gips wody. Spowodowało zwiększenie jej objętości i wypiętrzanie się, zjawiska te na terenie Polski są spotykane wyłącznie w Wiślicy i jej pobliskich okolicach
Kościół Św. Wawrzyńca
Na przedmieściu Wiślicy , w dawnej wsi Gorysławice, znajduje się jeszcze jeden zabytek architektury gotyckiej: kościół św. Wawrzyńca. Wzniesiony został on w 1535 r. na miejscu starszego, drewnianego. Wsparty z zewnątrz szkarpami, przed II wojną św. pokryty gontem, obecnie blachą miedzianą, łączy się harmonijnie z całym wzgórzem .
Prezbiterium ma sklepienie żebrowe z herbami na zwornikach, na ścianach są barokowe polichromie. Portal prowadzący do zakrystii łączy w sobie formy gotyckie z renesansowymi (wpływ drzwi wawelskich). Do głównej fasady dostawiono w 1676 r. staraniem rodziny Żelazowskich kaplicę nakrytą kopułą z tzw. Latarnią wieńczącą jej wierzchołek. W Gorysławicach każdego roku w miesiącu sierpniu odbywa się na placu przed kościołem odpust z okazji święta patrona kościoła, jako ciekawostkę można podać, że ta uroczystości zastała uwieczniona w piosence "Nuta z Ponidzia" śpiewanej przez zespół "Wolna Grupa Bukowina" .
Kościół św. Bartłomieja w Chotlu Czerwonym
Kościół gotycki, wzniesiony w latach 1440-1450 z fundacji Jana Długosza. Strzelista sylwetka kościoła jest widoczna z daleka. Świątynia składa się z kwadratowej nawy, do której przylegają kruchty, od południa gotycka, od zachodu neogotycka (1850r.) Wewnątrz znajduje się kilka cennych gotyckich rzeźb, m.in. gotycki krucyfiks (1400) umiejscowiony na północnej ścianie nawy.
Na jednym z portali znajdują się zagadkowe, wyrzeźbione ślady ludzkich stóp. Gotycka tablica erekcyjna z 1450 roku przedstawia płasko rzeźbione postacie Matki Boskiej z Dzieciątkiem oraz świętych Stefana i Hieronima. Kruchta gotycka posiada sklepienie sieciowe, które spaja zwornik z płaskorzeźbą herbu Wieniawa należącego do Jana Długosza. Budynek kościoła stoi na wyniosłym, gipsowym wzgórzu, wewnątrz którego znajduje się grota o długości ok. 20m zwana "kuchnią proboszcza".
Historia Waltera z Tyńca, Wisława z Wiślicy i księżniczki Helgundy.
Walter albo Walgierz pan zamku tynieckiego odbywał podróż po krajach Zachodu, aby tam doskonalić się w rzemiośle rycerskim. Na dworze księcia frankońskiego zwrócił na siebie uwagę Helgundy, pięknej księżniczki, która i jemu przypadła do gustu. Wbrew woli ojca dziewczyny zbiegli oboje do Polski i przybyli do Tyńca. Tu okazało się, że w czasie nieobecności Waltera, wiele krzywd wyrządził jego poddanym Wisław, książę wiślicki z rodu Popiela. Aby wyrównać szkody wyprawił się zbrojnie Walter przeciwko Wisławowi, pokonał go i wziął do niewoli, a następnie zakutego wtrącił do lochu zamku tynieckiego. Jednakże niebawem rozkazu króla musiał iść Walter na wyprawę rycerską, Helgunda zaś, dla której przeszedł tyle niebezpiecznych przygód, nie potrafiła dochować mu wierności. Zakochała się w przystojnym więźniu i uciekła z nim do Wiślicy. Nie minęło dużo czasu i ślad za nimi przybył tu Walter, aby odzyskać żonę, ale ta zdradziła go podstępnie i został uwięziony. Wisław kazał przykuć go do ściany łańcuchem, jego miecz zawiesił w komnacie w bezpiecznej odległości. Jednak fortuna kołem się toczy, pilnująca więźnia Rynaga, siostra Wisława, za obietnicę małżeństwa, uwolniła go z więzów zwróciła miecz. Mieczem tym zabił Walter Wisława i wiarołomna Helgundę. Później wraz z Ryngą, swą zbawczynią powrócił do Tyńca.
Podanie o Łokietku ukrywającym się w Wiślcy.
Według bardzo starej tradycji w Wiślicy ukrywał się książę Władysław Łokietek. Było to w czasie walk o zjednoczenie państwa polskiego na przełomie XIII i XIV. Wyparty z Krakowa przez Czechów znalazł schronienie w Wiślcy, której mieszkańcy byli mu przychylni i życzliwi. Schronieniem były podziemia romańskiego kościoła p.w. św. Trójcy. Pewnej nocy, gdy modlił się przed figurą i doszedł do słów "okaż się nam matką", pochodzących z pieśni "Witaj gwiazdo morza", usłyszał głos z wysokości: "Władysławie, powstań, idź a zwyciężysz". Gdy Łokietek objął tron kazał zbudować tu na pamiątkę nowa gotycką świątynie. Według innej wersji Książe miał widzenie we śnie. Matka Boska pocieszyła go zapowiadając szczęśliwy koniec jego walki o zjednoczenie. Po obudzeniu się znalazł Władysław obok siebie posążek kamienny Bogurodzicy, który i dziś można oglądać w ołtarzu kościoła.
Legenda o Matce Bożej Łokietkowej
Według tradycji Władysław Łokietek, w czasie walk z Wacławem Czeskim o tron krakowski, ukrywał się w podziemiach wiślickiego kościoła . Tam - jak wspomina Jan Długosz - żarliwie się modlił do Matki Najświętszej. Pewnego razu, podczas modlitwy, Łokietek zwrócił się do Maryi słowami hymnu "Witaj Gwiazdo morza". Powiedział: "Okaż się nam Matką". Wówczas usłyszał odpowiedź: "Wstań, Władysławie, idź, zwyciężysz". W dowód wdzięczności za wysłuchane prośby, król zapowiedział, że ufunduje kościół. Obietnicę spełnił jego syn - Kazimierz Wielki wybudował świątynię w 1350 roku.
Żaby, drzwi i grobla w Wiślicy.
Był sobie jeden ksiądz w Wiślicy bardzo pobożny i uczony. Wskutek łaski, na jaką sobie zasłużył u Pana Boga, mógł rozkazywać złym duchom i zaklinać zwierzęta. Wiadomo, że Wiślica stoi niczym wyspa pośród rozległych błot rzeki Nidy, a w nich gnieździła się niezmierna moc gadów, a w szczególności żab, które sowim rechotem naprzykrzały się ludziom. Zdarzyło się jednego razu, iż podczas wyjątkowo uroczystej mszy, którą ów ksiądz odprawiał żabska tak przeraźliwie skrzeczeć zaczęły, że ani on siebie nie słyszał, ani jego nie słyszano. Uniesiony więc żarliwością obrony chwały boskiej zaklął żaby i ropuchy i odtąd nigdy głos ich nie był w Wiślicy słyszany.
Pewnego razu tenże ksiądz, zwyczajem swoim przechadzał się koło plebani i kościoła, odmawiając wieczorne pacierze. Na dzwonnicy usiadło właśnie kilka kruków, które zaczęły między sobą rozmowę. Ksiądz, człowiek uczony rozumiał ich głos, naszła go więc ochota aby podsłuchać co ptaszki prawią. Rychło z ich słów się domyślił, że to są diabli przemienieni w kruki, więc tym ciekawiej słuchał. Ci zaś opowiadali sobie o swoich przewagach. I tak, jeden chwalił się, że chłopa pijanego zaprowadził w błota, drugi, że staremu sknerze kark skręcił, a pieniądze zakopał. Trzeci kruk długo milczał, ale w końcu odezwał się tak: "Panowie bracia! Ja wiem o fortelu jednego naszego kolegi, który wszystko zakasuje, cokolwiek bies spłatał na świecie". Wielce zaciekawionym diabłom wyjaśnił: "Nasz brat, którego tu właśnie brakuje, jest w Rzymie. Dziś rano, kiedy papież mszę odprawiał, on mu się pokazał w kościele w postaci pięknej panny, musiał dobrze oczarować papieża, kiedy jej kazał na wieczór być u siebie. Właśnie w tej chwili jest ona u papieża i siedzi na łóżku obok niego.. Kruki aż oniemiały z podziwu, a ksiądz usłyszawszy to bluźnierstwo, aż struchlał. Nie namyślając się długo, zaklął kruki tak, że nie mogły się ruszać z miejsca. Ksiądz chcąc ratować duszę Ojca Świętego każe się zawieźć czym prędzej do Rzymu temu diabłowi co ową historyjkę opowiedział. Mimo protestów biesa podróż odbyła się na drzwiach, które ten wyrwał posłusznie wraz z zawiasami z kościoła wiślickiego. W oka mgnieniu byli na miejscu. Przejechawszy prze pałac, ksiądz udał się prosto do papieża, a diabeł czekał na dworze ze drzwiami na plecach. W sypialni papieskiej było tak jak wcześniej bies opowiedział. Dzielny ksiądz nie mówiąc ani słowa palnął piękną pannę, a ta natychmiast zamieniała się w kałuże smoły. Dopieroż ksiądz zaczął karcić papieża ostrymi słowy, czym go tak zmiękczył, iż ten ukląkł i się wyspowiadał. Po dopełnieniu tego chrześcijańskiego obowiązku ksiądz pospieszył do oczekującego nań diabła, bo czasu było niewiele. Ale złośliwy bies spłatał mu figla. Wyjął mianowicie ogromne drzwi bazyliki rzymskiej i na nich przywiózł księdza do Wiślicy. Gdy zalecieli na miejsce, proboszcz zorientował się, że jeszcze ma czas się diabłem posłużyć, kazał mu budować groblę na błotach Nidy. Zawarli więc umowę, w której diabeł zastrzegł sobie, że co pierwsze przejdzie przez groblę będzie jego własnością duszą i ciałem. Ksiądz bojąc się, aby która z jego owieczek nie padła szatańskiej złości, nakazał, aby nikt nie przechodził przez groble. Bo diabeł usypawszy ja zrobił na niej rogatkę czyhając na nieostrożną duszyczkę. Więc kiedy zauważył, że coś bieży po niej, rzucił się nań, chcąc porwać co swoje, ale przypatrzywszy się bliżej poznał, że to świnia. Widząc się oszukanym, w największej furii porwał ją za ogon, zakręcił i z całej siły cisnął w środek grobli, tak, że wybił jamę, której dotąd nikt załatać nie może. Podobno jeszcze przed I wojną światową znajdowała się w kolegiacie połowa ogromnych drzwi, które pochodzić miały z zamku wiślickiego. Miały one niezwykle skomplikowany zamek do którego nikt nie umiał dorobić klucza.